Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

za drzwi.
— Proszę jaśnie pana, — bojaźliwiej jeszcze odrzekł Michałek, — on mówi, że jeśli pan dziś nie załatwi z nim rachunku, sprowadzi natychmiast urzędników dla zabrania mebli i powozów. Zdaniem mojem było, że powinienem jaśnie pana o tych jego słowach zawiadomić.
— Idź precz, — rzekł Graba przez zaciśnięte usta, a gdy Michałek miał odejść, dodał: — Powiedz mu, żeby przyszedł za dwa dni, a zapłacę.
Znalazłszy się sam Graba, począł w silnem wzburzeniu chodzić po pokoju.
— Ha! niech przyjdą, — rzekł do siebie, — cóż robić? innej rady nie ma! Ależ za to ogram, ogram do nitki tych...
Zatrzymał się i zamyślił.
— A jeżeli nie ogram? — szepnął, — jeżeli się nie uda?...
— Ha! — dodał po chwili, — więc pół funta ołowiu w lufę i będzie koniec całej tej głupiej awanturze, która się mojem życiem nazywa.
Stał i patrzył szklannym wzrokiem w przestrzeń.
— A Kamila? — szepnął po chwili, — na honor, żal byłoby mi się z nią rozstać! Zdaje mi się, że naprawdę kocham tę kobietę, choć ona mnie nie cierpi, może właśnie dla tego ją kocham!...
— Kocham? kocham? — mówił dalej, — co za głupstwo! w moim wieku, z mojem doświadczeniem i rozumem kochać? kochać, kiedym już tyle kobiet posiadał, że aż mnie śmiertelnie znudziły? ha, ha, ha! A jednak za nic w świecie nie chciałbym jej stracić. Przywykłem do tych czarnych oczu, w których pali się nienawiść dla mnie, do tych ust, które przy mnie pobladły, a były niegdyś tak pąsowe i które