Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stanisław, całując jej rękę. — Wszak pewnie nie przypuszczasz, abym ze złą myślą żartował z twej poczciwej sługi?
— Nie Stasiu, — odpowiedziała Celina, — ale... ale...
— Ale wolałabyś może, abym z niej wcale nie żartował, — dokończył Stanisław, — może masz słuszność i przepraszam cię, jeśli ci przez to wyrządziłem przykrość. Był to widzisz wyskok dobrego humoru, w którym jestem teraz ciągle prawie...
— Dla czego prawie? — zapytała Celina z czułością, patrząc mu w twarz.
Kloński spuścił oczy..
— Dla czego? dla czego? — rzekł powoli. — O, droga moja, przeszłość jest niezmazalną, dla mnie szczególniej... fatalne skutki jej odzywają się wciąż i nigdy nie dadzą się naprawić...
— Nigdy? — zawołała Celina, — Stasiu! nie mów tego wyrazu! Wszystko złe w życiu naszem naprawić się i zastąpić dobrem może!
Stanisław spojrzał na nią badawczo.
— Czyżby wiedziała o wszystkiem? — pomyślał, a w głos dodał: — Mylisz się Cesiu, są rzeczy, które naprawić się już nie dadzą... dowiesz się o tem kiedyś... Wkrótce może...
Chmura smutku i zamyślenia zasępiła jego czoło, ale po ustach Celiny przebiegł figlarny uśmieszek.
— A jeśli ja wiem już o wszystkiem? — rzekła po cichu, otaczając szyję jego ramionami.
Stanisław drgnął i podniósł na nią oczy.
— O czem? — zawołał.
— Ha! wiec powiem ci już wszystko! — zawołała Celina zrywając się z siedzenia, — im prędzej tem lepiej!