Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 110.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dokończ Toziu, nie patrz na mnie gdy będziesz mówił, tylko myśl o mojem sercu, które cię kocha, a wyznanie lżejszem ci będzie.
Po chwili milczenia Tozio znowu mówić zaczął:
— Już miałem wychodzić z mieszkania kuzynek, gdy nagle spostrzegłem na ścianie wiszące futra ich, wiesz te piękne futra sobolowe pokryte aksamitem, sporządzone im przez ojca za dobrych jeszcze czasów. Okropna myśl przemknęła mi przez głowę, nie miałem czasu na wahanie się, walka była krótka. Rzekłem do służącej, że ty mnie przysłałaś, abym wziął futra panienek na model potrzebny dla krawca, który ci nowe futro sporządza. Dziewczyna znając mnie od dawna i wiedząc o stosunkach przyjaznych i pokrewnych, jakie łączyły mnie z jej paniami, bez najmniejszego podejrzenia oddała mi kosztowne ubranie naszych kuzynek... a ja Ryto... pojechałem z nie ni... paliły mi one ręce... sto razy chciałem wrócić i oddać je mówiąc, że już nie potrzebne... jednak nie wróciłem i zastawiłem je za dwieście rubli u żyda, u którego zastawiłem już ich brylanty... potem wróciłem do domu, oddałem przegrane pieniądze, ale zdało mi się, że na czole mojem wyryty został na wieki wyraz: złodziej... poznałem, że jestem nikczemny, nie godny dotknięcia ręki uczciwego człowieka, a to poczucie tak mi napełniło i rozdarło pierś, że chybabym dzisiejszej nocy jeszcze skonał, jeślibym przed tobą nie wyznał wszystkiego... Ryto, ty mnie nie odepchniesz od siebie... ty mną nie pogardzisz... nieprawdaż?
Ryta zamiast odpowiedzi, silniej uścisnęła jego rękę, ale milczała. Na czole jej między brwiami zarysowała się surowa i dumna zmarszczka, ale około ust krążył wyraz takiej dobroci i litości, z jaką tylko czyste istoty umieją patrzeć na grzechy i szały innych ludzi. Powoli dobroć ta