Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o ile przekonanie przeciwne, wiara w jego bogactwo była mu wraz po przybyciu do M. pierwszą dźwignią do zbudowania jego popularności.
To powątpiewanie o istocie jego bogactwa nie było już tylko śrubą wiercącą dziury w opinji pana Graby, ale bombą o potężnej sile, kulą roztrzaskującą, od uderzenia której zatrzęsły się fundamenta i prysnęły ściany jego towarzyskiej pozycji.
Bogaczowi można było wybaczyć wiele rzeczy, które są do niewybaczenia biedakowi udającemu bogacza. Gdy zaś do tej zabijającej wątpliwości dołączyła się wątpliwość o czystości źródeł, z których pan Graba czerpał środki na swe wystawne życie, gdy obok tej tajemniczości, na której dnie prawdopodobnie leżała hańba, przypomniały się umysłom mnogie fakta i fakciki dotąd usprawiedliwiane i barwione, ale dziś zciemniałe i mętami okryte, nic dziwnego, że wiele osób, wiele rodzin zaczęło się namyślać, czy nie należało zerwać, albo przynajmniej zobojętnić stosunek z człowiekiem, który swej dwuznaczności nie mógł ozłocić ani jednym miljonem, i nic dziwnego, że w skutek tych umysłów na pierwszy wieczór wydany przez pana Grabę w nowo rozpoczynającej się porze zabaw, przybyła zaledwie trzecia część zaproszonych gości.
Pani szambelanowa Słabecka nie połączyła się z tymi, którzy cicho lub głośno, otwarcie lub bojaźliwie zaczęli potępiać pana Grabę. Była ona nim dotąd zachwycona, bo on nie przestał jej powtarzać, że wygląda zaledwie na lat trzydzieści, że posiada niezrównanie piękną płeć i zgrabną figurę, a na wieczorze swoim tak usilnie zapraszał ją do tańca, że prośbom jego nie mogła się oprzeć, puszczała się z nim w wir taneczny zasłaniający przed nią szyderskie uśmiechy widzów i gorzki wyraz twarzy własnego jej syna.