Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 068.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stowana, w oczach wyraz stanowczego postanowienia. Zadzwoniła.
— Powiedz memu mężowi, że chcę widzieć się z nim i czekam go tutaj, — rzekła do służącego.
Gdy ten odszedł, upadła na sofę, jakby trudno jej było utrzymać się na nogach.
— Jestem na rozkazy twoje, najdroższa żono, — zabrzmiały po krótkiej chwili obok niej słowa Graby, który wszedł do buduaru w szerokim swym szlafroku o tureckich wzorach. Stanął przed nią i z fałdzistego rękawa wysunął ku niej białą chudą rękę.
Kamila nie podniosła oczu i nie podała ręki.
— Mam do powiedzenia ci kilka słów tylko, — rzekła pewnym głosem. — Odbierając mi wczoraj portrety moich rodziców i inne pamiątki, które mi były jedynym skarbem pozostałym z lepszej przeszłości, sądziłeś zapewne, że zadasz mi cios tak dotkliwy, iż ugnę się pod nim i przemienię postępowanie moje i zasady, jakie niem dotąd rządziły. Otóż chcę ci powiedzieć, żeś się omylił. Cios był w istocie bolesny, alem się pod nim nie ugięła i nie spodziewaj się we mnie żadnej dla siebie zmiany. Śmiała i niezłomna, wciąż będę stawiała czoło i twym podszeptom szatańskim i twej również szatańskiej miłości, a żadne pomysły twe dręczenia mnie, nie dokażą tego, abym miała stać się sprzymierzeńcem twym i podawać ci rękę pomocy w występnych czynach.
— Na honor! — zawołał Graba, — dzielna jesteś kobieta i coraz więcej dajesz mi o sobie dobrych nadziei. Na teraz wprawdzie energja twoja godną jest lepszego użytku, ale jestem pewny, że gdy przekonasz się o całej niedorzeczności twego uporu, przymiot ten twój, tak rzadki u płci pięknej, skieruje się ku niesieniu pomocy moim planom i ozdobie mojego żywota.