Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mówił Graba ze spokojem, ale zarazem oko gwałtownie mu zadrgało.
— Broń mnie Boże! — zawołał Jodek, — wszakże wiem, że lubisz pan przedewszystkiem to, co ma dźwięk czysty i każdemu zrozumiały! Nie sądziłem tylko dotąd, aby żona pańska była pobożną aż do nawiedzania klasztorów i przypuszczam, że musiała tam chyba powieźć świętobliwą ofiarę.
— To znaczy? — zapytał Graba.
— To znaczy, żem widział ją przed godziną jadącą do klasztoru Dominikańskiego... zresztą cóż w tem naprawdę dziwnego? Ojciec Innocenty słynie za mądrego zakonnika, może więc zapragnęła otrzymać od niego jaką radę duchowną...
— Albo może chciała asystować jakim uroczystym nieszporom, — dodał Graba z zupełną na pozór obojętnością, ale na bladą twarz jego wybił się nagle chwilowy rumieniec i nerwowe drganie wstrząsło okiem i ustami.
— No, Jodek, pójdziesz do mnie na herbatę?
— A jakże! służę, służę memu panu!
Kiedy pan Graba wszedł do swego mieszkania, Kamila nie wróciła jeszcze z klasztoru. Zostawił Jodka w salonie, a sam udał się do sypialni żony. Przepędził tam blisko kwadrans i wyszedł z uśmiechem szyderczej radości na ustach.
W parę godzin potem w sali jadalnej państwa Grabów, kilkanaście osób mężczyzn i kobiet siedziało w koło stołu zastawionego herbatą.
Mówiono o różnych miejskich nowinkach.
Il ya du nouveau, mesdames, — rzekł Graba, zwracając się do kobiet.
— Cóż takiego? — zapytała pani R. i jej siostra.
— Ojciec Innocenty odzyskuje popularność, — wygłosił z powagą gospodarz domu.