Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miłość, ale bez gwałtu i uniesień, słodka tylko i pieszcząca, był w nich żal, ale bez rozpaczy, rzewny i o nadziei mówiący, była w nich jeszcze i modlitwa z całą pokorą skruchy i ufnością błagania. Grająca zostawała pod wpływem natchnienia, serce węzbrane kierowało jej palcami, wzrok oderwała od ust i podniosła w górę, a ciche akordy basu i srzebrzyste nuty wiolinu, zdawały się niby westchnienia, prośby i pieszczoty ulatywać w przestrzeń zgodnie z oddechem jej piersi, zwolna płynącym przez pół otwarte usta.
Zdawało się, że Stanisław nie słyszał zrazu tej muzyki, która obok niego i dla niego rozlewała się falami cudownej harmonji, ale wsłuchiwał się z boleścią w swoje wewnętrzne głosy. Oczy miał utkwione w ziemię, oddech trudny. Ale powoli, stopniowo znać było, jak tony płynące z serca i z pod palców Celiny ogarniały go słodyczą, kołysały i koiły to, co w nim burzyło i raniło. Głowa jego pochyliła się niżej, czoło oparł na dłoni i wzrok podniósł od ziemi.
Nagle Celina grać przestała.
Stanisław drgnął, jakby ze snu zbudzony.
— Graj jeszcze Celino, — rzekł zcicha.
Po twarzy młodej kobiety przemknął błysk radości, grała znowu.
Stanisław powstał i przyciągany potęgą uczucia wyrażającego się muzyką, powoli zbliżył się do fortepianu. Stanął naprzeciw żony, skrzyżował ręce na piersi i wpatrzył się w twarz jej spojrzeniem, w którem było mnóstwo najsprzeczniejszych uczuć.
Celina nie patrzyła na niego, ale uczuła na sobie ten wzrok, na rzęsie jej zamigotała łza, ręce jej zadrżały i osunęły się z klawiszów. Ostatni nagle przerwany akord zabrzmiał jak jęk krótki, jak gwałtownie wybuchające, ale niedopowiedziane słowo.