Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 200.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jemu, że ślubuję mu miłość do zgonu. Potem rok cały byłam zupełnie szczęśliwa, szczęściem dziecka, które nie wie, że na świecie bywają wielkie cierpienia. Aż przyszły na mnie cierpienia te, przyszły przez niego i od niego, ukazały mi życie w innej postaci, starły ze mnie lekki puszek dzieciństwa, uczyniły mnie z dziecka — kobietę. Więc jemu winna jestem pierwsze szczęście i pierwsze cierpienia życia, i za szczęście i za cierpienia kocham go. A teraz gdy on ma serce połne bolu, który ukrywać musi, gdy unoszą go fale złych namiętności, gdy co raz bardziej grozi mu majątkowa ruina, jabym go miała opuszczać? O, nie! może właśnie Bóg postawił mnie przy nim dla tego, abym mu była ucieczką i pomocą w ostatniej niedoli, abym podała mu rękę wtedy, gdy wszystko go opuści, abym wytrwała i cierpliwą miłością oczyściła serce jego z mętów tchniętych w nie przez złych ludzi i uniesienia młodzieńcze i uczyniła je znowu takiem dobrem, szlachetnem, poczciwem, jakiem ono było z natury. Nie, Komorosiu, ja go nie opuszczę dopóty, dopóki on mnie sam nie odepchnie, a nawet jeśli i on to zrobi, uklęknę jeszcze przed nim, pokażę mu dziecię nasze i powiem: — Przypomnij sobie chwilę naszego wielkiego szczęścia i wróć do mnie! — Był kiedyś pewien wielki w dziejach człowiek, który w rozpacznej chwili rzucając się w fale wzburzonej rzeki, zawołał: — „Bóg mi powierzył honor narodu mojego, Bogu go oddam!“ — Ja biedna, słaba kobieta, której całem zadaniem życia jest kochać, powtórzę także: — Bóg mi powierzył duszę człowieka, Bogu tylko ją oddam!...
Umilkła, schyliła głowę, a po ustach jej krążył uśmiech taki, z jakim malują aniołów patrzących z wysokości niebieskich na nędze i grzechy tego świata.
W godzinę później Komorowska klęczała w swoim po-