Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 195.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oświetlało obie ich twarze milczące, zmęczone, piękne przebytym chrztem cierpienia.
W tej chwili w kolebce cicho i jękliwie ozwała się dziecina.
Na odgłos ten, Stanisław upadł na kolana przed łóżkiem żony, objął ją i gorące czoło przycisnął do jej piersi. Celina otocyła szyję jego drżącem ramieniem i pochyliwszy nad nim głowę, zarzuciła mu twarz miękiemi włosami. Nic nie mówili do siebie i w pokoju słychać tylko było głęboki i przyspieszony oddech dwóch piersi.
Trwało tak kilka minut, gdy nagle w przyległym pokoju, którego drzwi były otwarte, dał się słyszeć głos kamerdynera mówiącego do panny służącej:
— Pan Ordynat Zrębski przysłał lokaja swego z zapytaniem o zdrowie jaśnie pani. Co mam odpowiedzieć?
Słowa te przerwały głęboką ciszę sypialni i wyraźne doszły do ucha Stanisława.
Mąż Celiny zadrżał, uwolnił się z jej objęcia i powstał nagle. Bladą twarz jego oblał rumieniec, oczy błysnęły znowu gorączką, popatrzył jeszcze chwilę na żonę, schylił się nad kolebką dziecka i szybko wyszedł.
Wieczorem dnia tego wszyscy domowi z przerażeniem mówili między sobą, że pan ich znowu gorzej się czuje, a wezwany lekarz wychodził z zamyśloną twarzą i zcicha rzekł do pytającej go z niepokojem służby:
— Obawiam się recydywy.
Nie nastąpiła ona jednak, i po dwóch tygodniach Stanisław już mógł wyjechać na miasto.
Celina już także zdrowa prawie, z zalecenia doktorów długo jeszcze nie miała opuszczać swojej sypialni.
Małżeństwo widywało się codziennie, ale zawsze bardzo krótko. Stanisław przychodził do pokoju żony, witał ją kilką