Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 184.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domagać się u mnie pocałunków i uniesień miłości! ty, któryś mi zepsuł nie tylko życie, ale i duszę, odebrał wszelką nadzieję szczęścia na ziemi, zagroził mi utratą najdroższej mojej matki! ty, który wlałeś w moją pierść wieczną gorycz zwątpienia o wszystkiem na świecie, i owiałeś moje życie tchnieniem występków, o jakich i wyobrażenia nie miało młode serce moje! ty powiadasz, że mnie kochasz! Czemże jest ta miłość twoja?... jedną zbrodnią więcej, jedną zmysłową namiętnością więcej, jednem więcej morderstwem moralnem twojem... O, nienawidzę cię, nienawidzę całą nienawiścią, do jakiej zdolna jest pierś oszukanej, złamanej i zdeptanej kobiety!
Graba słuchał ją osłupiały, twarz jego wykrzywiła się strasznie nerwowem drżeniem. Gdy ostatnie wyrazy z rozdzierającym rozpacznym krzykiem wypadały z ust Kamili, wyciągnął rękę i odepchnął ją od siebie tak gwałtownie, że zachwiała się i z jękiem upadła na krzesło. Potem wyszedł, z trzaskiem drzwi za sobą zamykając.
Kamila wpół leżała na fotelu nie zemdlona, nie płacząca, z szeroko otwartemi suchemi oczami, a całe ciało jej podnosiło się kurczowem drganiem. Tak zostawała przez całą godzinę, aż zwolna, stopniowo zaczęła się uspokajać. Twarz jej nabierała zwykłego kolorytu, kibić się prostowała i powieki zamykały się na zmęczonych oczach.
W przedpokoju rozległ się dzwonek, na odgłos ten Kamila otworzyła oczy, wyprostowała się, poprawiła rozrzucone włosy i pomięte fałdy sukni i otworzywszy przed sobą książkę leżącą na sofie, usiadła tak spokojna, dumna i zimna, jaką okazywała się zawsze.
— Pani D. z siostrą, — rzekł lokaj ukazując się w progu.
— Proś, — odrzekła Kamila i ze zwykłą sobie obojętną