Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ubodzy młodzi ludzie i ubogie panienki. Toczyły się tam zacięte walki czarnych duchów i dobrych aniołów, wyrywając sobie wzajem dusze ludzkie, walki namiętności z poczuciem — cnoty z występkiem, prawdy z fałszem. Odgrywały się tam dramata przysłonięte tajemnicą aksamitnych firanek i koronkowych zasłon, owiane atmosferą zabawy, wśród której pląsało nad głowami ludzkiemi — nieszczęście.
A ci, którzy nie byli aktorami tych walk i dramatów, ale patrzyli na świetne draperje zdobiące scenę i na błyszczące kostiumy aktorów, mawiali z zazdrością — szczęśliwi!

VI.

Połowa marca mijała, na ulicach miasta topniał śnieg zimowy, za to w rynsztokach płynęły obficie mętne strumienie, a w środku ulic między kamienicami nierównego bruku stały gdzieniegdzie kałuże. Całe miasto przybrało brudny, posępny pozór.
Pewnego dnia o zapadającym zmroku, wśród gęstej mgły drobnego deszczu, szedł jedną z mniejszych ulic M. wysoki mężczyzna otulony płaszczem, którego kołnierz całkiem twarz mu zakrywał, łącząc się prawie ze zgrabną futrzaną czapką. Szedł pospiesznym krokiem, z głową spuszczoną i znać szło mu bardzo o to, aby nie spotkać się z nikim znajomym, bo skoro tylko postrzegł zdala idącego kogoś w porządnem ubraniu, wyżej jeszcze podnosił kołnierz od płaszcza, przechodził na przeciwną stronę ulicy i żywiej, pospieszniej prześlizgiwał się pod niskiemi drewnianemi zabudowaniami wąskiej uliczki. Nagle zaturkotała obok niego kareta, podniósł głowę i spojrzał. Kareta była niska i zgrabna, i cała oszklona, stangret i lokaj mieli na sobie szafirową liberję.