Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 127.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwykle przed sąsiadami, poszedł za swym nowym przyjacielem.
W tydzień potem świetna partja mająca głowę zawrócić połowie panien tego świata, wpadła do mieszkania swej ciotki przebywającej w M. i zawołała żałośliwie:
— Ciociu kochana! w łeb sobie palnę!
— Jezus! Marja! — krzyknęła ciocia z przerażeniem, zeskakując z kanapy tak, że aż Filuś spadł z kolan jej na podłogę, — cóż ci się stało Władziulku?
— Zgrałem się do szczętu! — zawołał Władziulek, rzucając się na kanapę z taką rozpaczą, że aż jęknął nieszczęsny sprzęt.
— Jakto? gdzie? u kogo? — pytała ciocia załamując ręce i patrząc na bratańca osłupiałym wzrokiem.
— Wszystko, wszystko przegrałem co mi dał papo na różne opłaty, przegrałem temu Grabie i jego gościom, niech ich... Teraz zostaje mi tylko zastrzelić się, nic więcej, albo powiesić, bo jak ja do papy powrócę bez kwitów rządowych i bez kwitów od kredytorów? Bądź ciocia zdrowa... idę topić się!
I zmierzał ku drzwiom zapominając o kapeluszu.
— Stój-no mi zaraz błaźnie! — krzyknęła ciotka porywając go za połę od surduta. — Dam ja ci strzelać się, wieszać i topić! Przegrałeś nic dobrego pieniądze ojcowskie, to go przeproś i basta, a na drugi raz niech ci to posłuży za naukę, abyś uciekał od zielonych stołów, jak od djabelskich pazurów. Nie źle by było, aby za tę pierwszą chętkę, ojczulek rozciągnął na kobiercu synalka, a dał mu po staroświecku z pięćdziesiąt bacików dla pamięci, ale nie zrobi tego, bo to przecież jedynak najdroższy, gagatek, Władziulek! Siądź tedy na krześle i ani się ruszaj, nim konie pocztowe przyjdą i pojedziesz do domu. Sama cię wyprawię dzisiaj,