Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, odgaduje tę chwilę, — krótko odrzekła Ryta.
— Kiedyż ona nastąpi?
— Gdy stracimy majątek.
Umilkli oboje, nie patrzyli na siebie i po ustach ich błąkał się smutno-ironiczny uśmiech.
— Co porabiałeś Tozio przez czas naszego niewidzenia się? — zapytała po chwili Ryta.
— Doskonaliłem się w mym specjalnym zawodzie, — odrzekł brat.
Ryta podniosła na niego długie, zamyślone spojrzenie.
— W jakim? — zapytała.
— W sztuce uprzyjemnienia sobie życia.
Ryta spuściła wzrok i znowu milczeli oboje.
— Na czemże według ciebie zależy ta sztuka? — zapytała znowu siostra.
— Na grze w karty i przeróżnych zabawach z dobrymi i przedewszystkiem wesołymi kolegami, — odparł Tozio.
Tym razem Ryta milczała długo. Na. twarzy jej ukazała się boleść, ale pociągnęła zwolna rękę po czole i znowu wydała się spokojną. Po chwili ozwała się zniżonym, łagodnym głosem:
— Toziu, ja nie tak wyobrażałam cię, ja nie o takim specjalnym zawodzie marzyłam dla ciebie.
Tozio zaśmiał się przykrym, przymuszonym śmiechem i silnie zakaszlał.
— Najprzód dziękuję ci droga siostrzyczko, żeś marzyła o czemś tam dla mnie, — rzekł, — a następnie pytam o czem marzyłaś?
Ryta powiodła znowu ręką po czole, zamyśliła się na chwilę i rzekła:
— Kiedy w Dreznie długie godziny przesiadywałam