Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koszyków, tylko w ręce obciągniętej ciemną rękawiczką trzymała książkę, którą musiała czytać w karecie. Książka to była angielska i na okładce miała poważny napis: „O emancypacji kobiet przez naukę i pracę.“ Ruchy jej przy wysiadaniu były bardziej powolne niż żywe, stojąc na stopniu karety, czekała cierpliwie i ze spuszczonemi oczami, ażeby usunął się z jej drogi olbrzymi ciągnący się po ziemi ogon sukni pani szambelanowej.
— Kochana Ryta! — wołała Adzia całując ją serdecznie, — jużeśmy się dawno nie widziały!
Ryta oddała powitanie kuzynce uprzejmie, ale bez szczególnego wylania i całe towarzystwo weszło do pokoju. Za niemi Leon począł z pomocą pocztyljona wnosić paki, a służące panien Jedlińskich pudełka, pudełeczka, koszyczki i mnóstwo najrozmaitszych gracików, które napełniały karetę.
Ou est mon châle? — zawołała nagle pani szambelanowa, stając na środku pokoju i robiąc gest, jakby chciała otulić się szalem. — Ryta, ma cher, ou est mon châle?
Vous l’avez perdu, maman, — odrzekła zwolna Ryta zdejmując z siebie futro.
Mon Dieu, oui, je l’ai perdu, — rzekła z rezygnacją pani Słabecka.
Potem zwracając się do lokaja, zawołała:
— Leonie! Leonie! gdzie ja zgubiłam mój szal?
— Jaśnie pani musiała go zostawić na stacji pocztowej, — odpowiedział lokaj.
Au fait, oui, musiałam go zostawić na stacji pocztowej.
Mes mignonnes, — rzekła zwracając się do panien, każcie podać herbatę, bo zziębłam.
Gospodynie zakręciły się około herbaty, a pani Słabecka zawołała po chwili:
— Leonie, podajno mi wachlarz!