Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 054.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miejscu pospieszyłbym przerwać to sam na sam Edzia z zachwycającą panią Celiną... my mężowie powinniśmy zawsze mieć się na baczności, mianowicie, gdy większa połowę naszego życia przepędzamy za domem... nie miej mi tego za złe, mon cher, tej przyjacielskiej rady... jam uczony ptaszek, a twój szczery przyjaciel. Do widzenia, poczciwy Stasiu!
I ze śmiechem ukazującym dwa rzędy ostrych zębów, pan Graba uścisnął dłoń Klońskiego i odszedł, giętką laseczką świszcząc w powietrzu.
Kloński stał długo jak przykuty do miejsca, na czole jego zbierały się chmury boleści, gniewu i upokorzenia.
Tymczasem gdy się to wszystko działo w mieście, w mieszkaniu państwa Klońskich panowała wielka cisza.
W przedpokoju chrapał leżąc na sofie lokaj w szafirowej liberji, a kamerdyner czytał przy oknie gazetę. Trzy salony puste były zupełnie, wielkie zwierciadła milcząco odbijały kosztowne sprzęty, bronzowy zegar głucho oznajmiał upływ kwadransów. W czwartym dopiero małym saloniku siedziała Celina w ciemnej jedwabnej sukni, z białą lewkonją wyjętą z wazonu i wplecioną we włosy. Pilnie haftowała, a Lolo leżał u stóp jej na aksamitnym stołeczku. O szyby okien z dźwiękiem uderzał drobny deszcz jesienny, o ściany ze świstem tłukł się wicher silny i jęcząc wpadał w kominy domu. Samotna kobieta podniosła głowę i zdawała się słuchać w otaczającej ją ciszy. Naprzeciw niej w kątku pokoju, między piękną konsola i koszem kwitnących wazonów, stało widmo nieszczęścia niedostrzeżone dla oka, lecz tchnieniem swem rozsiewające smutek i palcem uzbrojonym w nóż rozdzierając duszę, piszące na każdym sprzęcie, w powietrzu, wszędzie, tęskne wyrazy: „Jesteś sama! jesteś sama!”
Z przedpokoju doszedł jej uszu dźwięk silnie pociągniętego dzwonka. Zerwała się z kozetki tak nagle, że aż zrzu-