Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.2 019.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wymawiając ostatnie wyrazy, Graba powstał i spojrzał na zegarek.
— Zagadałem się z tobą, kochana żono, — rzekł, — a późno już jest i na godzinę pierwszą obiecałem się do jednego z moich przyjaciół. Do widzenia więc, idę ubierać się i ty uczyń to samo. Jeśli chcesz, możesz pojechać do swojej matki, — na objad, który będziemy jadali o siódmej godzinie, zjedziemy się do domu. Na honor, miło mi będzie wracać z myślą, że cię tu znajdę i uścisnąć będę miał prawo. Jedziesz karetą, a ja koczem — moim nieodstępnym lokajem jest Michałek — do twoich usług w każdej chwili gotów kamerdyner Józef. Może każesz zadzwonić na swoją pannę służącę?
Kamila nie odpowiedziała i nie zmieniła postawy, co widząc Graba, cofnął rękę, którą był wyciągnął do taśmy dzwonka i rzekł:
— Widzę, że obecność tu czyjakolwiek, choćby nawet twej służącej, byłaby w tej chwili wcale niepotrzebna. Jesteś zdziwiona i bardzo naturalnie, ale trzeba abyś ze zdziwienia tego ochłonęła, nim się komukolwiek pokażesz. Zostań więc sama i myśl o wszystkiem coś słyszała odemnie. Mam nadzieję, że po kilku godzinach znajdę cię w dobrym humorze, z którym ci jest tak pięknie, i nie złorzeczącą bynajmniej losowi wskazującemu cię na jeżdżenie karetami, noszenie bogatych sukien i przyjmowanie jak największej liczby gości, a w dodatku na posiadanie męża zachwyconego twemi wdziękami i całą twą uroczą osobą. Pogódź się więc z tym losem, który wielu kobietom nie wydałby się okrutnym, ubierz się pięknie, odwiedź matkę, a wracaj mi zdrowa i wesoła. Do widzenia.
Przesłał żonie całus końcem palców i wyszedł.
Gdy za Grabą zapadła gruba portjera i drzwi się zam-