Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 197.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Sprobuj, sprobuj, a zobaczysz, że ci się uda, — rzekł Graba i połączył się z grającymi.
Ale pomimo, że oddał się grze z wszelką uwagą, spoglądał niekiedy z uśmiechem na Ordynata, który przechadzał się po salonie, już nie poziewał, ale rzucał od czasu do czasu ukośne spojrzenie na Stanisława Klońskiego, który przy jednym ze stolików gorliwie poniterował wymawiając co chwilę: nappe, parole, marco i t. d.
Na Bożym świecie dniało, cienie nocne ustępowały przed światłem dziennem, jak się wyrażają poeci. Pracowici ludzie budzili się ze snu, i powstając z miejsca spoczynku, zabierali się do rozpoczęcia dziennego trudu. Uczeni w cichych swych gabinetach rozpalali blade lampki i czoła objęte jeszcze tchnieniem snów nocnych, pochylali nad rozłożone księgi. Kochające matki rozchylały firanki nad kolebkami swych dzieci i całowały na dzień dobry czoła uspionych aniołków, a obudzonym już, składały rączęta do porannego pacierza. W ogrodach kwiaty otwierały kielichy, a razem z niemi budziły się młode dziewice i otwierając okna swych komnat, uśmiechały się do kwiatów i powierzały im nocne marzenia.
Jednocześnie po ulicach miasta zabrzmiał stuk siekiery, zgrzyt piły, uderzenie kowadła, głosy rzemieślników przywołujących do pracy czeladź, skrzyp drzwi otwierających się sklepów. Na wieżach kościelnych zadźwięczały poranne dzwony i jakby na ich wezwanie z za skraja widnokręgu wypłynął czerwony rąbek tarczy słonecznej, posrebrzając szeroki pas rzeki i różowem promieniem ślizgając się po szybach domostw.
W tej to chwili w jadalnej sali pana Graby najhuczniejsza brzmiała biesiada. Ciężkie story nie dopuszczały blasku poranka, a dźwięk kielichów zagłuszał odgłosy dzwonów kościelnych.
Biesiadnicy siedzieli w koło długiego stołu, na którym