Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obfite, perliste łzy spływały z jej oczów, zmaczały kosztowną pajęczą koronkę, jaką oszyta była jej suknia z ciężkiego jedwabiu.
Widmo nieszczęścia, które niedawno wysunęło się z zakątka świetnego mieszkania, kościstemi palcami poczęło rozgarniać jej bogate szaty i zimną dłonią tłoczyło pokryte koronkami jej serce.
Po chwili Celina powstała z kolan i podniosła rozpogodzoną twarz, na której spokojny tylko osiadł już smutek.
— Bóg jest dobry, — rzekła z wyrazem głębokiej, dziecięcej ufności, — Bóg nie zechce nieszczęścia naszego i wyratuje Stasia. Papa pisze, że najmocniejszą bronią kobiety jest piękność i dobroć, a ja mam trzecią jeszcze — miłość. Tych trzech broni użyję, aby odegnać od Stasia złego ducha, i on powróci do mnie, przestanie grać w karty, porzuci swoich niegodziwych przyjaciół, nieprawda Komorosiu?
— Dałby to Bóg i Najświętsza Panna, — odpowiedziała Komorowska z powątpiewaniem w głosie.
W tej chwili w przyległym salonie dał się słyszeć odgłos męskiego stąpania.
— Staś idzie! — zawołała Cesia i szybko pochwyciła list ojca leżący na tualecie. — Komorosiu, spal, spal co najprędzej ten list, żeby go Staś nie przeczytał, zmartwiłby się biedak i możeby się gniewał na mnie i na papę!
Zaledwie Komorowska miała czas schować pismo do kieszeni i wyjść z pokoju bocznemi drzwiami, gdy do sypialni żony wszedł Stanisław.
Na białem i pięknem czole męża Celiny rysowała się zmarszczka niezadowolenia, cała twarz jego była powleczona tem gorzkiem, pełnem niesmaku zmęczeniem, które następuje po dniu spędzonym wśród wrażeń gry, dymu i bezmyślnych zabaw.