Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mów hoc, póki nie przeskoczysz, — odpowiedział Graba z widocznym wyrazem niezadowolenia.
Avouez Graba, że ci się nie udaje, — wycedził Ordynat.
— Ha, ha, ha, choć raz będziesz zwyciężony przeciwnością, szanowny mistrzu! — zaśmiał się Kloński.
Bicz, którym Graba chłostał zwykle miłość własną swych przyjaciół, obrócił się przeciw niemu. Zbladł i zacisnął pięści.
— A ja wam mówię! — zawołał, — iż nie będzie powiedzianem, że Grabie cokolwiek się nie udało. Użyłem teraz energicznego środka i postawiłem wszystko na kartę.
— Przypominam sobie, żeś mi mówił o jakiejś wymyślonej bajce, — rzekł Kloński.
— O bajce zaręczyn z kimś tam nieukochanym, — dorzucił Tozio.
— Tak, — rzekł Graba, — jest ona rzucona w ucho ślicznej dziewczyny.
— I jakichże ztąd spodziewasz się konsekwencji, — zapytał Stanisław.
— Spodziewam się przekonać ją przez to, że nie mogę być jej mężem, ale jeśli mnie kocha, wolno jej zostać moim aniołem pocieszycielem.
Dieu! comme il est drole, ce Graba! — zawołał Ordynat.
— Ażeby nie posądziła mnie o zmyślenie, postarałem się przesłać jej moją bajkę za pośrednictwem ludzi, których o fałsz żadnym sposobem posądzić nie może, nie przypuszczając, aby mieli jakikolwiek interes w kłamaniu. Do mnie zaś należy rozpaczać i błagać.
— Życzymy powodzenia, — rzekł Kloński.
— Oprócz mnie, któremu bardzo chodzi o anglezy, —