Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a zęby drobne i bardzo białe. Po wpatrzeniu się zresztą nawet zadarty nosek dość ładnie harmoniował z zaokrąglonym pulchnie podbródkiem i dwoma dołkami rysującemi się na policzkach, gdy się śmiała lub mówiła.
Siedziała przy stole sama jedna w białym muślinowym penioarze, zdobnym w koronki i różowe kokardki; główkę miała całą pokrytą papilotami, które figlarnie sterczały w różne strony jak drobne rożki; a na kolanach trzymała malutkiego angielskiego wyżełka i zajmowała się zawiązaniem mu na szyi różowej wstążki.
— Lolo! siedzieć spokojnie! — zawołała na wyrywającego się pieska, uderzając o podłogę nóżką o różowym pantofelku. Lolo spuścił uszy i nachylił głowę, a w krótce na kudłatym karku jego ukazała się wielka różowa kokarda, misternie zawiązana.
— Dobry Lolo! grzeczny Lolo! spokojnie siedział! pozwolił sobie zawiązać kokardę! - mówiła młodziuchna kobieta, pieszczotliwie gładząc wyżełka i twarz swoją przytulając do jego głowy.
— Może Lolo jeść chce? może dać śmietaneczki? — monologowała dalej i nalawszy śmietanki na talerzyk, z upodobaniem patrzyła, jak Lolo zajadał siedząc na jej kolanach. Potem wydobyła batystową chusteczkę, otarła nią mordeczkę pieska i pocałowała w sam koniec pyszczka.
W tej samej chwili otworzyły się drzwi i do jadalnej sali wszedł Stanisław Kloński w eleganckiem rannem ubraniu i z zaspanemi oczami.
Na widok jego pani Klońska mocniej przycisnęła do piersi Lolo i odwróciła się na pół gniewnie, pół figlarnie.
— Dzień dobry Cesiu, — rzekł Stanisław przecierając oczy i ziewając jeszcze.
— Nie powiem ci dzień dobry, bo się gniewam na