Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z pewnem zakłopotaniem, które daremnie chciał ukrywać pod żartobliwym tonem.
Peste, boi się żony!
— Wkrótce to samo będzie z Grabą, zobaczycie, że się ożeni z tą guwernantką, — mówił Stanisław odwracając żart od siebie żartowaniem z towarzysza.
— A wtedy może i ja się w niej pokocham, — rzekł ziewając Ordynat.
— Masz słuszność miljonerze, pij wino czerwone, kochaj cudzą żonę, a będziesz wzorem cnotliwego człowieka, — odparł Graba i pożegnał gości.
Wyszli, a on zasiadł do pisania; wziął arkusik cieniutkiego papieru z wyzłoconemi brzegami i litografowaną cyfrą K. G. u góry, i po kilku chwilach zastanowienia, nakreślił na nim następujące słowa:
„Szanowna pani!
„Kiedym miał szczęście być dziś w domu twoim, mówiłaś mi, że lubisz kwiaty, że gust ten pozostał ci z lat dawnych, w których bywałaś zwykle otoczona kwiatami. Pozwól pani, aby przezemnie wyraźniej niż kiedy przypłynęły ku tobie wspomnienia błogiej przeszłości i aby codziennie z rana świeże kwiaty oddane ci w mojem imieniu, wzrok twój cieszyły.
„Każdy z tych bukietów, pani, będzie hołdem ze czcią złożonym twojej wysokiej cnocie i rozumowi, zaletom niezachwianym i niezaćmionym przebytemi nieszczęściami. Przebacz pani śmiałości, która pochodzi z mojej nieznającej udawania prostoty i szczerego popędu serca.“
Podpisał list ten i zawołał lokaja.
— Byłeś u ogrodnika? — zapytał.
— Byłem, jaśnie panie.
— Bukiety będą?
— Będą, jaśnie panie, i pierwszy jutro.