Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tnem; ale od chwili, gdy zacząłem z panią rozmawiać, wydaje mi się, jakobym śnił. Kiedym po raz pierwszy spojrzał na domy przy ulicy Nadrzecznej, ze skromnego pozoru ich sądząc, myślałem, że zamieszkują je poczciwi mieszczanie lub rzemieślnicy, ludzie o złotych sercach, ale umysłach nie mających innych zalet, jak naiwność pierwotnej prostoty. Tymczasem w jednem z tych tak niepozornych mieszkań, w osamotnieniu, które zwać się może pustelnią wśród miasta położoną, znalazłem kobietę taką jak pani, kobietę, raz jeszcze proszę o przebaczenie, której rozmowa, powierzchowność i wszystkie cechy nakoniec wskazują wielką damę.
— Byłam nią kiedyś w istocie, — odrzekła pani G. takim tonem, jakby mówiła, że miała jakąś suknię, ale już jej nie ma.
— Pani była nią? — zawołał pan Graba z rodzajem zdziwienia, kładąc przycisk na wyraz była.
— Naturalnie, — odpowiedziała pani G. z równąż obojętnością, — inaczej byłażby moja córka nauczycielką?
— Pojmuję to, pani: ale nie o materjalnem bogactwie myślałem, gdy uderzyło mnie w mowie jej użycie czasu przeszłego. Mogłaś pani stracić majątek, a mimo tego nie przestałaś, nie przestaniesz nigdy być wielką panią. Są cechy właściwe osobom zrodzonym na wysokich szczeblach społeczeństwa; te nie ścierają się nigdy. Pokaż mi pani rękę kobiety, a nie widząc ani twarzy jej, ani postaci, powiem do jakiej sfery społecznej kobieta ta należy. Cera twarzy, sposób, w jaki się układają fałdy choćby najuboższej sukni, ukłon, dźwięk głosu, wszystkie wreszcie drobne nic, są jednak wybitnemi wskazówkami dla każdego, który ocierając się o ludzi, chciał i umiał robić uwagi. Ja właśnie posiadam tę umiejętność spostrzegawczą, i dla tego choćbym miał w oczach pani ujść za niedyskretnego, powiedzieć jej muszę, że mimo