Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.1 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— czy matka pani daleko ztąd mieszka?
— O, pod tym względem jestem bardzo szczęśliwa, — odpowiedziała Kamila, — matka moja mieszka w M.
— Doprawdy! — zawołał Kalikst, — i panie często się widują z sobą?
— Nie tak często, jakbyśmy pragnęły, ale o ile tylko pozwalają na to obowiązkowe zajęcia.
— Wyobrażam sobie, jak piękny to być musi związek dwóch istot tak ściśle krwią związanych, a tak szlachetnych; bo, — dodał ciszej i jakby mówiąc do siebie, — matka takiej córki musi być ideałem matek i kobiet.
Potem jakby spostrzegając się, że za daleko zaszedł, zwrócił się do Kamili i rzekł serdecznym tonem:
— Przebacz pani, że tak niedyskretnie zatrzymałem rozmowę na tem, co panią osobiście dotyczy, ale... ale nie jesteśmy czasem panami siebie samych. Panie, — kończył głęboko wzruszonym głosem, — panie nie możecie rozumieć tych nagłych sympatji, jakich my mężczyźni doświadczamy niekiedy od pierwszego rzutu oka na osoby pokrewne nam szlachetną naturą...
I oparł się o poręcz krzesła i drżącą ręką poruszał łańcuch od zegarka.
Kamila zrazu zdała się zdumioną, potem oczy jej wróciły do zwykłego wyrazu. Nic nie odpowiedziała, ale zbliżyła się do Matyldy i poprawiła jej usuwający się warkocz.
Przez całą tę rozmowę Madzia z uśmiechem ukontentowania wyjmowała z pudła cukierki i klasyfikowała je na stole według wielkości i koloru papierków.
— Zapewne odbywacie częste przechadzki, Madziu, — ozwał się Kalikst, zwracając się nagle do dziewczynki, jakby zadawał sobie gwałt, zaprzestając rozmowę z Kamilą.
— O tak, kochany wuju, — odparło dziewczę, — pani