No, przepraszam, przepraszam cię, kiciu! Tak mi się to jakoś niechcący wypstryknęło. Ale bo, widzisz, duszeczko, to ten Zdzisław draźni mię trochę temi swemi koroniarskiemi bzikami. Odkąd przyjechał tu trejkocze a trejkocze, a to czemu nie ubierzesz się staranniéj? a to: czemu u was meble takie staroświeckie? a to: czemu zaprząg taki...
Widziu! kłębek mój! kłębek!
Oj, pokociło się! pokociło się! pokociło! (Wsuwa głowę pod kanapę; Jadwiga, śmiejąc się, popycha nogą kłębek, który zatacza się pod fotel. Witold biegnie ku fotelowi, ciężko upada na klęczki i wsuwa głowę pod fotel. Śmieją się oboje).
Koci się! koci się! Jezus, Panna Marya! ot i znowu pokociło się!
ZDZISŁAW (Staje we drzwiach w eleganckiém ranném ubraniu, z laseczką w jednéj ręce, a cylindrem w drugiéj).
Co się stało? Jadwisiu, zlituj się, co się tu u was stało? koci się! okociło się! pod fotelem...