Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

grubych i próchniejących drzwi dochodziły śmiechy i śpiewy żołnierzy, którym tu wyznaczono tymczasowe miejsce pobytu. Mnóstwo téż ich spotkać było można na schodach; wstępowali i zstępowali, prowadzili z sobą z piętra na piętro głośne rozmowy, nieśli w wiadrach zawieszonych na drągach wodę lub żywność, któréj wyziew, w połączeniu z dymem najpośledniejszych tytuniów, napełniał to miejsce ostrą i odurzającą wonią. Wyżéj żołnierzy już nie było, tylko przemykały czasem ciche i szybkie postacie kobiet otulonych w duże chustki, klapiących po schodach podartemi trzewikami, albo i całkiem bosemi stopy, niosących w ręku węzełki z bielizną, garnki napełnione niesioną gdzieś strawą, dzbanki i wiaderka do czerpania wody. Widać było, że te wyżyny napełniała jakaś bardzo biedna przeważnie kobieca ludność, korzystając z niezmiernéj taniości mieszkań w tym zrujnowanym, smrodami i krzykami napełnionym, lecz dogodnie, bo w środku miasta położonym gmachu. Zdziwienie moje, prawie przerażenie rosło z każdym krokiem. Tu więc znaleść miałam Melkę...
Nakoniec na piętrze najwyższém otworzyłam drzwi, ukazane mi przez wysoką i bosą kobietę, w grubéj koszuli i krótkiéj spódnicy, która od początku wstępowała za mną na schody, z wielkim koszem na plecach napełnionym bielizną, a teraz za mną także weszła do wskazanego mieszkania.