Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 109.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obłoki niebieskie. Najpewniéj uratował swe mienie, bo prawie od rana do nocy, z pomocą kilku innych ludzi, rozdaje tysiącom zgłodniałych talony na żywność, w którą je zaopatrzyło miłosierdzie ludzkie, lecz w któréj rozdziele zachowywać należy baczny i ścisły porządek. Czyżby mógł tak biegać, rozporządzać się, pracować, tyle usług oddawać innym, gdyby sam cierpiał? Wiadomo przecież, że w cierpieniu takiém, w którém człowiek nie wié, gdzie przed ciemnościami nocy schroni głowę swoję i swoich, ani czém z powstającym dniem jutrzejszym napełni żołądek swój i swoich, nikt o zmęczone głowy i głodne żołądki cudze troszczyć się nie może. A zwłaszcza taki sobie prosty, prawie ciemny, maluczki człowieczek! Gdzie-by mu tam do takiego zapomnienia o niedoli własnéj! Ot, siadł-by na swych gruzach i płakał albo złorzeczył, a potém wstał-by i szedł dla tego, aby rękę wyciągać, o pomoc prosić, żebrać... Jeżeli tak rusza się, pracuje, innym pomaga i o nic nikogo nie prosi, to pewnie dla tego, że mu się nic złego nie stało.
Dzień był czerwcowy, cichy i skwarny. W ulewie słonecznych świateł, w strasznym upale, owiany gorącym pyłem wapna i popiołu, na środkowym placu spalonego miasta, cisnął się tłum ogromny, tak ogromny i stłoczony, że głowy, twarze, kształty ciał, kroje i barwy ubrań, zlewały się w jednę, olbrzymią masę, któréj pojedyńczych cząstek ani