Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koma rady sobie dawać. To mówiąc, energicznym giestem ręce dłońmi do góry podniósł, a w téjże chwili biała, glansowana rękawiczka, niezmiernie długa, ale w zamian bardzo wązka rozdarła się i ogołociła szeroki pas skóry czerwono-czarnéj i jak podeszwa twardéj. Nie zauważył tego, bo, starannie podtrzymując rozmowę, zapytywał mię, przy któréj ulicy mieszkam, a potém zauważył, że w téj właśnie części miasta bruk jest najgorszy i oświetlenie w nocy najsłabszém. Strasznie lubił mówić o mieście i jego potrzebach, o radzie miejskiéj, któréj jednak nie umiał nazwać inaczéj jak „dumą“, i swojém w niéj znaczeniu. Gdy mi już wiele rzeczy powiedział o zajmującym go przedmiocie, zapytałam go zkolei, kim jest ta mała, śliczna i tak tu przez wszystkich lubiana dziewczynka; ku wielkiemu zdziwieniu swemu, spostrzegłam, że fala rumieńca przepłynęła po okrywającym czoło szewca gęstym rysunku zmarszczek. Po raz piérwszy, odkąd go ujrzałam, zmieszał się i z pochyloną twarzą milczał chwilę. Potém wstrząsnął głową i zcicha rzekł:
— Sierotka to jest. Ot, uważa pani, biedne stworzenie, opuszczone...
— Rodzice jéj umarli? — zapytałam znowu.
Mieszał się coraz bardziéj, oczy spuszczał, palcami rąk z zakłopotania poruszał.
— Ot, co tu mówić! — szeptał. — Nie umarli... żyją sobie... matka porzuciła...