Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Teraz przeciągnął dłonią po włosach i gorzki uśmiech przewinął się mu po ustach:
— Zgubieni!
I zapewne ta nowa droga życia i wzrastania, na którą weszli, na któréj on sam jednym z pierwszych stanął, tu przynajmniéj na długo zgubiona. Uderzyło nas, choć u niego nie zadziwiło to, że w przepaści własnego nieszczęścia dostrzegał jeszcze i liczył straty społeczne.
Tak, rozmawiając z nami, stał na jakiéjś belce, wypadkiem spadłéj pomiędzy dwie głębokie rozpadliny gruzów, na-pół zwęglonéj i kołyszącéj się nieco pod jego stopami. Pomyślałam, że było to jakby zobrazowanie tego zachwiania się pod nim materyalnych i moralnych podstaw istnienia. Towarzysz mój i ja, mieliśmy oboje myśl, która w nas budziła szczególny niepokój. Wahającym się głosem, towarzysz mój wyraził ją zapytaniem:
— Cóż? Grunt ten swój sprzedasz?
Belka kołysać się przestała, jakby umocniona siłą, z jaką na zapytanie to oparł stopy swe na swych gruzach.
— Nie — odpowiedział — za żadne pieniądze... za nic...
Po chwili zwolna dodał:
— Nie jedne tylko pieniądze...
I nie dokończył. Zmęczonemi oczyma patrzał w górę, na jakiś promyk słońca, który przedarł