Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 055.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

∗             ∗

Było to w godzinę po północy. Na bulwarze bardzo tłumno, ale zarazem i bardzo cicho. Jest to cisza wielkiego zmęczenia i udręczenia tego, które ściska gardło i zamyka usta. Tam, za tą świątynią, na prawo i lewo, już pusto zupełnie, gdzieniegdzie tylko nad polem zniszczenia dziurawe mury świecą oczami, przez które przegląda płonący tam jeszcze ogień. Ogień bucha jeszcze przez liczne okna i szerokie wyłomy domu Batorego; ogień obejmuje wysokie i szerokie gmachy po prawicy Fary; ogień tak obficie oświetla plac obszerny, że policzyć-by na nim można wszystkie listki wszystkich drzew, wszystkie łzy wszystkich oczu, wszystkie kurczowe drgania wszystkich ust. Ale te łzy płyną cicho i te usta są oniemiałe. Dosyć walczono już przez godzin wiele; teraz nikt nie ma siły iść, wołać, błagać, dźwigać, modlić się i złorzeczyć, i wszyscy muszą siedziéć po tych trawnikach, po których wczoraj jeszcze tak wesoło pląsały dzieci i igrały złote kółka słoneczne, opuścić ręce zmęczone; przymknąć dymem zgryzione oczy, i twarzą w twarz z płomiennym potworem czekać... czego? jakiegoś dziwnego, nieznanego, w łzach żalu i ohydzie nędzy skąpanego jutra. I Fara także zamilkła. Przez dzień cały uderzała ona w niebo rozpaczliwą muzyką swych dzwonów, ale teraz umilkła i z krwistą łuną na sze-