Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego nasienie? Albo może płonką malutką zasadziła go dłoń człowieka, którego prochów ostatni już atom dawno utonął w odmęcie przyrody? Ile dziesiątków lat, a raczéj ile stuleci on przeżył? Czy w piérwszéj swojéj młodości, wysmukły jeszcze i giętki, patrzał on w górę, ku napowietrznéj galeryi, która ów dom rozległy i ciężki, z tym oto wspaniałym kościołem łączyła? Czy widział wówczas, jak tą galeryą przeciągały królewskie orszaki, i jak wysoko, wysoko nad drewnianemi dworkami i szerokiemi ogrody ówczesnego miasta, na błękitném lub chmurném tle nieba, sunęły korowody purpur i gronostajów, delii i pancerzy, dumnych postaci i twarzy odważnych? Aby to widziéć, nie był on może dość starym. Ale najpewniéj huki szwedzkich bojów, zblizka go dochodząc, wprawiały w drżenie silne już jego ramiona; najpewniéj także spoglądał on nieraz na dworskie powozy i stroje, gdy uroczystym a świetnym pochodem dążyły od wrót świątyni do sali obrad na zamku; najpewniéj jeszcze, pod cieniem jego przesuwała się nieraz, albo w zadumie stawała genialna twarz myśliciela, który ten gród ubogi lecz piękny, zmienić próbował w miejsce bogate i słynne, udostojnione ludzką oświatą i pracą, i dostojnością ludzką szczęśliwe. Tam, za nim, w pobliżu, stukały młoty i kielnie, furkały wrzeciona i huczały krośna, grały orkiestry i rozkwitały pyszne sady Tyzenhausa...