Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Drobiazgi 029.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pełniają gospodarskie naczynia i murarskie narzędzia, a drugą połowę wielki piec z rozwiewnym niewielkim ogniem.
Gdy, stając u jego wezgłowia, pozdrowiłem[1] go z cicha i prawie nieśmiało, oczy jego, głęboko wklęsłe, śród białéj jak chusta twarzy, utkwiły we mnie długie spojrzenie. Poruszył ustami i tonem zapytania przemówił:
— Cóż tam... dzieje się... z tymi biednymi ludźmi?
Ale żona, kobieta, matka czworga dzieci, nie o ludziach w téj chwili myślała. Wybuchnęła pytaniem, co stanie się teraz z jéj rodziną. Ona chorą jest i ledwie trzyma się na nogach; jedyna dorosła córka, wszystko za nią robić musi w chacie, chłopiec nic nie zarobi jeszcze, a te maleństwa... Wszyscy żyli z pracy ojca, tylko z jego pracy... a teraz... doktor powiada wprawdzie, że żyć on będzie, ale o pracowaniu niechaj ani myśli przez cały ten rok, a może i dłużéj... a może i na zawsze! Czy poumierają z głodu? Sześć osób... Nie wyrzucała mężowi nic, o nie! robił to, co uczciwy człowiek robić był powinien, tylko spracowane swe, wychudłe dłonie załamywała tak, że aż w stawach trzeszczały, a w spłakanych jéj oczach malowały się trwoga i żal bez granic. Marylka, wysmukła i zgrabna dziewczyna, z drewnianą łyżką w ręku stała przed ogniem nieruchoma, jak

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; powinno być – pozdrowiłam.