Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ascetka 083.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niem, w którem gotowały się grzech i śmierć, pułapką na dusze ludzkie, na jej duszę, którą... kusiły. Ach tak; nienawidziła je, dla tego właśnie, że zaleciał ją ich powab. Gdy z pod ciemnej arkady wyszła na olśniewająco jasny korytarz, uczuła wpadającą w pierś jej kroplę radości, smugi słoneczne, które czarną swoją postacią przerzynała, ciepłą pieszczotą głaskały jej poranione plecy; od ogrodo we gęstwiny świeży powiew wkradł się pod spuszczo-j ny welon i błogo ochładzał jej płonące oczy; nakoniec, na tę kolumnę z żywych, dziecinnych ciał z za rąbka wełnistej tkaniny patrzała długo, przestając modlić się... Ach, nieszczęsna! Jakże mało, mało jeszcze klasztorne mury i kraty rozdzielały ją od świata! Pustyni zapragnęła, takiej ciemnej, głębokiej groty, do którejby nigdy nie zajrzało spojrzenie słońca, ani człowieka. Nic, tylko ciemności, przy bladej lampce widoku trupiej czaszki, wiecznej ciszy i samotności... pustyni!
Dnia tego, może z przyczyny całonocnego czuwania, lub że niedawno opuściła ją gorączka, czuła się bardzo głodną. Od pobliskich kuchen do mrocznego i wiecznie chłodnego przedsionka refektarza zalatywały zapachy jadła. Siostra Mechtylda w myśli mówiła swojemu ciału, że udręczy je w sposób dziś dla niego najdotkliwszy. Za to, że uczuło ono radość światła i pieszczotę ciepła, znosić będzie męczarnię głodu. Za to, że wnętrzności jego spłodziły dziś znowu grzech wspomnień i gniewu, rozedrze i skurczy je głód. Postanowiła nie jeść.
W refektarzu widniej niż w dzień by-