Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ascetka 053.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bo to widzi siostra, lekcye przerywać się nie mogą... nie ma gadania, to na sumieniu naszem leży... Siostry dobre dla małych, ale tam, gdzie główki już rozgarnięte, porządnej nauki trzeba... A tu nagle aż dwóch... no, skąd my ich teraz weźmiemy? Kłopot! Ale co siostrze? Tak prędko szłaś, jakbyś pensyę na swojej głowie miała i takie kolory na twarz ci wybiły? Czy nie chora siostra, broń Boże?
Z ogniami na policzkach i z byszczącemi oczami, głośniej niż mówiła zwykle, siostra Mechtylda odpowiedziała:
— Zdrowie i choroba nasza są w ręku Pana, ale o czystość duszy troszczyć się on nam rozkazał i ją to właśnie na niebezpieczeństwo narażają nieporządki na pensyi panujące.
— Nieporządki! na pensyi! a toż co? jakie? — z przerażeniem prawie zawołała matka Norberta.
— Panny z pensyi dostają się na wzbronione im korytarze klasztorne... Tylko co jedną z nich w kapliczce Ś-go Jana widziałam...
Matka Norberta z przestrachu ochłonęła. Znać oskarżenie, przez siostrę zaniesione, nie wydało się jej zbyt ważnem. Jednak, zwyczajnym sobie ruchem poprawiając wiecznie podnoszącą się do jej połowy czoła białą opaskę, z rozmysłem zaczęła:
— Tak, tak, to niedobrze! co zabronione, to zabronione! Nie ma gadania!... Posłuszeństwo na pensyi, rzecz konieczna! I którąż to siostra tam widziała, jaką, dorastającą, małą?