Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 161.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Darwid uśmiechał się z zadowoleniem. Nic dziwnego, że Maryan, razem z tym baronkiem, towarzyszy na dworzec kobiecie, mającej sławę europejską i wiezie dla niej kwiaty! Owszem, owszem. On sam kilka razy w życiu... A jeżeli nie częściej, to dlatego, że czasu nie miał.
— Zabawna historya dziać się dziś będzie na dworcu — zaczął inżynier. Zamówiono dla Bianki pociąg nadzwyczajny, mający odejść pięć minut po zwyczajnym.
— W jakim celu? — zapytał budowniczy.
— Domyślić się łatwo: aby pięć minut dłużej korzystać z widoku i towarzystwa wielkiej śpiewaczki.
— Pociąg nadzwyczajny! To szaleństwo! — rzekł Darwid. — Któż to uczynił?
Inżynier i budowniczy zamienili się znaczącemi spojrzeniami, a po chwili pierwszy odpowiedział:
— Syn pana.
Skóra na policzkach Darwida zadrgała, ale zupełnie spokojnie rzekł:
— A prawda! przypominam sobie! Maryan mówił mi coś o tem. Perswadowałem mu trochę, ale ponieważ się upierał... Cóż robić? Il faut, que la jeunésse se passe!