Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 136.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z sąsiedztwa. Ale świat szeroki i miasto wielkie przybierały w opowiadaniach matczynych postać raju, a dostojni krewni kształty półbożków. Kiedy nakoniec, po długich wahaniach i walkach, postanowił wyjechać, ileż było pocałunków i uścisków z matką! Ile jej nauk, zalecań i przepowiedni rajskiego szczęścia! On sam zaczął nieustannie przeglądać się w zwierciadłach i uczuwać w sobie wprawione w ruch ambicye, nadzieje, żądze. Raz złapał sam siebie na pomimowolnem prawie próbowaniu przed zwierciadłem ukłonów, min, gestów. Zaśmiał się głośno, śmiała się matka, która go także na tym gorącym uczynku pochwyciła.
Pauvre maman! pauvre chère maman!
I na tle tej wesołości domowej, tych nadziei cudnych, jedna tylko istota zachowywaniem się przypominała chmurę na rozpromienionem od pogody niebie. Była to Klemensowa, stara sługa domu i niegdyś jego piastunka, już wtedy niemłoda i owdowiała, bezdzietna. Markotna była, zgryziona, rozgniewana, ale długo nie mówiła nic, nie przeszkadzała cieszyć się i roić ani wychudłej, osiwiałej matce, ani pięknemu, jak marzenie młodzieńcowi; aż dopiero raz, sam na sam z ulubionem dzieckiem pozostawszy, przemówiła. Był to koniec dnia jesiennego, zmrok