Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którym otrzymuje nazwę galanteryi. Łączyło się z nią uczucie uciechy. Ona, także ucieszona i uśmiechnięta, była jednak spłonioną i zmieszaną. Drobnym krokiem obok niego postępując, co chwila nizko pochylała się ku jego ręce i składała na niej pocałunek. Było to, pełne nieśmiałego wdzięku, wpół swawolą. Oboje wyglądali na ludzi bardzo ucieszonych ze spotkania, ale zostających z sobą w stosunku ceremonialnym. Przyjmował ją w gabinecie swoim jak królewnę, posadził na fotelu, poczem, usiadłszy bardzo blizko, ręce jej zatrzymał w swoich. Pomiędzy nimi, na brzeżku sukni swojej pani, usiadł w postawie zaniepokojonej i niepewnej pinczerek z popielatą siercią; znać było, że nie był przyzwyczajony do znajdowania się w tem miejscu. Ona także, z wyrazem nieśmiałej szczęśliwości na rozwartych w uśmiechu ustach, wodziła wzrokiem po sprzętach i ścianach, niepewna czy ma mówić, nie wiedząc może co mówić. Trzymała się bardzo prosto; drobna jej ręka nieruchomo spoczywała w obu ojcowskich dłoniach. Nakoniec, cichutko przemówiła:
— Tak mi tęskno było do ciebie, ojczulku, tak chciałam porozmawiać z tobą, że... przyszłam.
— Wybornie zrobiłaś, maleńka. Dlaczego nie