Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pojedynek! Czy pan myśli, że świat o przyczynie jego wiedzieć nie będzie? Jak wyszła na tem pańska dawna narzeczona... mniej dbam, chociaż dbać muszę, bo nosi moje nazwisko, ale mam córki i interesy...
Milczał chwilę, potem dokończył:
— Skandal mógłby zaszkodzić moim interesom, a najpewniej zaszkodziłby przyszłości moich córek... Dlatego ani wyzwę pana na pojedynek, ani lokajom swoim obić nie rozkażę!
Drgnienie wstrząsnęło Kranickim od głowy do stóp, jakby pod dotknięciem ciosu; wyprostował się, zmężniał, i zmiąwszy w dłoni trzymany dotychczas czek bankowy, tą papierową kulą tak celnie w twarz Darwidowi rzucił, że odbiła się o początek miedziano-rudych faworytów i stamtąd pod stopy mu upadła. Potem z ruchami elastycznymi i pełnymi nieświadomej i niepospolitej już gracyi, zwrócił się ku drzwiom i wyszedł. Darwid pozostał sam. W pokoju obszernym, wysokim, bogato przybranym, w obfitem świetle drogocennej lampy, pozostał sam, i obu rękoma objąwszy pochyloną głowę, białymi, suchymi palcami ścisnął ją, jak kleszczami. Ileż zgryzot i niepokojów spotkało go tu, po nieobecności długoletniej! Znajdowało się wśród nich coś potężniejszego, nawet nad zgry-