Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom I 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w pierwszym tygodniu, niemal dniu, upatrzył tu nowe pole do pracy i szło mu bardzo o to, aby je zagarnąć i roztoczyć na niem swe Heraklesowe boje. Lecz zależało to od pewnej osobistości, umieszczonej bardzo wysoko i do której dotychczas dotrzeć nie mógł.
Już kilka razy kocia łapa zaokrągliła się dla wytworzenia szczeliny w drzwiach zamkniętych — nadaremnie! Żądał parogodzinnej, poufnej rozmowy i otrzymać jej nie mógł. Chwycił się środka, który nieraz oddawał mu usługi skuteczne.
Znalazł indywiduum, posiadające sztukę wciskania się wszędzie, wyjednywania wszystkiego, wygrzebywania z pod ziemi stosunków, okoliczności, wpływów. Indywidua podobne bywają zwykle mętne, ale nie obchodziło go to wcale. Mniemał, że spodem życia muszą płynąć męty, podobne do mułu rzek, toczących piasek złoty. Z lekceważącym uśmiechem myślał o mętach, ale nie wahał się brać ich w dłoń, aby przyjrzeć się, czy nie zawierają złotych ziaren. Mętnych pomocników swoich nazywał ogarami, bo tropiły zwierzynę w gąszczach niedostępnych dla myśliwca. Mniejszego wzrostu, prawie niewidzialni, lepiej jeszcze od niego umieli kurczyć się, przeskakiwać i podłazić. Takiego ogara wy-