Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 173.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dnak, w które niegdyś z rozkoszą zatapiał oczy, z brzmienia jej głosu, które zawsze posiadało dla niego czar niezmierny... Głowa jego, jakby ją z góry coś niewidzialnego pochyliło, prawie nieznacznym ruchem w dół opadła. Przebaczyć? I cóż z tego wyniknie? Idylla? harmonia? powrót na łono rodzinnego szczęścia? Głupstwo!
— To już nigdy stać się nie może. Jedna jest tylko na świecie rzecz niewątpliwa i niezgładzona: fakt. Fakt był i niema takiej potęgi, któraby sprawić mogła, aby nie był. Wszystko inne — egzaltacya! Po chwili milczenia, chłodno i zwolna dokończył:
— W żadnym wypadku, ani uczucia moje, ani stosunki nasze zmianie uledz nie mogą.
Ona silniej rękę o stół oparła i niżej jeszcze pochyliła głowę, w której także błądziły jakieś myśli o powrocie na łono czystej czci niewieściej, przez ekspiacyę, przez uległe poddanie się woli człowieka obrażonego.
— Więc — bardzo cicho zaczęła — nie mogę ci być w niczem pomocną?
Po sekundzie milczenia, odpowiedział:
— Nie.
— Na nic nie potrzebną? — dokończyła pytanie.
Milczał dłużej trochę i powtórzył: