Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 144.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ziemi rzucać na nocne puszczyki. Śmierć tej małej i wszystko co dzieje się i staje w domu, czyni mu duszę bladą od niemocy. Zrozumiał teraz wyrażenie Maeterlincka: »wejść w smutek po same oczy«. Kiedy ten Intruz, wiecznie koszący trawę za oknami życia, przyszedł po małą, w myśli miał nieustanne pytanie: »Dlaczego gasną lampy?« Teraz, tak jak Hjalmar w księżniczce Malenie, czuje co chwila potrzebę zawołania: »Ktoś tu płacze koło nas!« Miewa chwile, w której napada go taka impotencya nerwowa, że nie czuje się zdolnym do poruszenia palcem, albo mrugnięcia powieką. Stanowi temu towarzyszy doskonałe zrozumienie, że wszystkie te familijno-sentymentalne rozczulania się — to malowane garnki, bo wiadomo przecież, że na świecie umiera mnóstwo dziewcząt, że każde życie to wrota, przed któremi stoją grabarze, i że niema w tem najmniejszej przyczyny, aby ci, pod których oknami Intruz jeszcze trawy nie kosi dostawali duszy bladej i chorej. I właśnie ta nowa wiedza, którą posiada, wytwarza z uczuciami, płynącemi od pradziadowskiej przeszłości, dysonans, który najgłośniej zgrzyta.
Musi uciekać od puszczyków i lamp gasnących, od impotencyi nerwowej i spleenu duszy,