Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Argonauci tom II 141.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Une toison d’or! — szepnął Kranicki.
Robiło mu się coraz smutniej i w prawym boku czuł ból prawie nieznośny. Ton, którym baron opowiadał o swojej wycieczce do rodzinnej okolicy, sprawiał mu przykrość niemal instynktowną. Czuł coś nielitościwego w sposobie mówienia o wiejskich progeniturach i sans-chemise’ach, coś także niesmacznego w tej odkrytej grze, która się nazywała: kupuję tanio, sprzedaję drogo. Ale nie wzniecał sprzeczki. Na Marysia patrzał. Czyżby i on? Po chwili zapytał znowu:
— Więc ten amerykański projekt skrystalizował się już zupełnie? stał się postanowieniem? Więc naprawdę wyjeżdżacie do Ameryki?
— Tak dalece się skrystalizował — odpowiedział Maryan — że ja wyjeżdżam nie później, niż jutro. Emil jeszcze zostaje na kilka miesięcy; ja w celu zapoznania się z ludźmi i terenem, wyjeżdżam jutro.
Kranicki wyprostował się i przez chwilę ze wzrokiem nieruchomym siedział niemy. Potem powtórzył:
— Jutro!
— Nieodwołalnie — potwierdził Maryan, i kiedy baron po długiej przechadzce usiadł, on wstał i z kolei po saloniku przechadzać się zaczął,