go wojska, jakie ma być dopiero, i to dlatego, że to wojsko będzie musiało bić się z Moskalami.
Ale dość bliżej poznać tutejszych ludzi, żeby zrozumieć, skąd to pochodzi. To nie idzie z miłości do Moskali, któż z nas by ich kochał i chciał mieć znowu — ani z tego by ich Polska nic nie obchodziła — pochodzi tylko z tego, że jest tysiące rodzin, które mają w wojsku rosyjskiem swoich najbliższych, mężów, synów, braci. Jak możemy dziwić się, że te rodziny boją się o los swoich ukochanych, że z niechęcią patrzą na legjonistów polskich, którzy, walcząc z wojskiem rosyjskiem na Wołyniu i Litwie, mogą, nie wiedząc o tem wcale, zabijać tych Polaków, którym wypadł straszny los włożenia munduru rosyjskiego i służenia carowi jako żołnierze i oficerowie.
Ale możemy uspokoić się Panowie, że do tej strasznej walki bratobójczej nie dojdzie teraz. Bo rząd rosyjski nie jest tak głupi, jak się nam zdaje. On miał dosyć czasu, żeby nas poznać, żeby przekonać się, że pomimo wszystkiego nie przemieni nas na Moskali, że szczególnie polski chłop i polski robotnik zostaną wiernymi swojej Ojczyźnie — Polsce, że tylko z musu poszli służyć carowi i bić się za Rosję. Rząd rosyjski i władza wojskowa rosyjska wie o tem dobrze, i dlatego, gdy na linji bojowej pokazały się polskie sztandary Legjonów, już wtedy zaczęto bać się tego, że Polacy, służący w wojsku rosyjskiem, będą dezertować, uciekać z wojska, a w każdym razie będą bić się niechętnie, z musu tylko, będą lichymi żołnierzami i będą dawać zły przykład tylko żołnierzom Moskalom. I tak wiemy, że wojsko rosyjskie biło się kiepsko, że żołnierze rosyjscy nie rozumieją poco i za co giną, a każdy z nich marzył tylko o tem, żeby jaknajprędzej być w domu. Dlatego też, pomimo miljonów wojska carskiego, pomimo tego, że Japonja i Ameryka dostarczały dział, karabinów, bomb, (każąc sobie za to słono płacić) — pomimo tego nie udaje się im nigdy zwyciężyć teraz i od dwóch lat już stoją na tem samem miejscu, nie mogąc przełamać linji nieprzyjacielskiej, słabszej liczebnie.
Przyczyny tego są jasne i znane: zwyczajny żołnierz, chłop i robotnik rosyjski idzie tylko z musu, sama wojna nic jego nie obchodzi — bo na jego ziemi, w samej Rosji niema nieprzyjaciela, a przygnali jego zdaleka do ziemi polskiej, obcej jeszcze zupełnie, na Litwę i na Wołyń, albo do Galicji i Podola — i tam się bije z Niem-
Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.4 298.jpeg
Wygląd
Ta strona została skorygowana.