Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.4 295.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ODCZYT[1]

Gdy się obserwuje uważnie różne przejawy życia warszawskiego w dobie obecnej, przejawy, występujące u góry i u dołu społeczeństwa, to istotnie nasuwa się smutne pytanie, czy Warszawa godną jest stać się stolicą niepodległego państwa, czy dojrzała do takiego stanowiska, aby być wobec świata całego przedstawicielką wielkiego wolnego narodu?

Czy dojrzała? Dziwnie brzmi to pytanie. Warszawa była przecież tą stolicą przez kilka wieków potęgi, wielkości i sławy Rzeczypospolitej. Warszawa widziała carów moskiewskich, przyprowadzonych jako jeńców, widziała, jak poselstwa francuskie, austrjackie, szwedzkie, ubiegały się o zyskanie względów wszechmocnego Narodu; jak najpotężniejsze dynastje, panujące na Zachodzie, Habsburgów, Walezych, Wazów wyciągały błagalne ręce na elekcjach królów polskich; widziała powracające ze zwycięskich walk skrzydlate rycerstwo i jego wielkich wodzów Żółkiewskich, Batorych, Chodkiewiczów, Zamojskich, Sobieskich, których samo imię siało postrach śród nieprzyjaciół. To wszystko przeżyła dawna Warszawa, stolica prawdziwa, znająca swą godność, swoją moc, swoje znaczenie jako przedstawicielki prześwietnej Rzeczypospolitej. Taką była jeszcze w roku 1830, gdy ściągała koronę polską z głowy Mikołaja I, wtedy, gdy cała Europa drżała przed nim. Taką była nawet w 1861—63 r., gdy skrywała w swych murach Rząd Narodowy, który prowadził beznadziejną już walkę z najazdem na całym

  1. (Przyp. wyd.). Przedruk z rękopisu bez tytułu z okresu 1915 roku. Prawdopodobnie był to odczyt, o którym bliżej p. T. I, str. XLIII.