Strona:PL Edward Abramowski-Pisma T.3 184.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chłopa, za ziemię którą posiada obowiązuje się chłop znosić prawo pańskie — prawo brania, prawo pierwszej nocy, które musiały wzburzać całą krew człowieka. Obyczaje stosowały się do pojęć — chłop uważany za niższego człowieka — był odpowiednio do tego traktowany. W etyce pańskiej — chłop ma inną duszę — gorszą, chłop przez Boga oddany na usługi panom — a to upoważnia do wielu rzeczy. Pan chłopu słowa niedaje nigdy. Ograbienie chłopa nie jest grzechem gdyż cała jego własność to pańska — cudzołóstwo w domu chłopa także nie grzech (religja nie usprawiedliwia tego — choć prawo istnieje — prawo pierwszej nocy) — pan może bić chłopa „po ojcowsku“, karać go jak „dziecko swoje“. Grzechem jest zabić chłopa, spalić go, skaleczyć ciężko — gdyż czynności takie ułatwiły by upadek feodalnych gospodarstw i państwa — potęga cała których i znaczenie na liczbie poddanych zasadzała się. Prawdopodobnie więc — w moralności zalecanem było „ojcowskie“ obchodzenie się z chłopem[1] — dla tegoż samego względu — i o ile nie stawały temu na przeszkodzie jakieś namiętności feodałów — w większości wypadków „ojcowskość“ ta musiała być faktyczna. We własnym interesie pan musiał dbać żeby jego czynszownik był zdrów, gospodarował dobrze i rozmnażał się. Rozsądni unikali przeto gwałtów. „Poddańcza sielanka“ — tyle razy idealizowana szczególnie w polskiej literaturze. — Pan „ojciec chłopów“ surowy lecz sprawiedliwy dbały zarówno o ciało jak i o duszę swych poddanych, strzegący by wykonywali obowiązki, często razem odprawiający modły — to nie jest wcale wymysł sentymentalnych szlachciców, sielanki takie musiały istnieć dość szeroko (mamy opisy niektórych w polskich zabytkach) gdyż to był interes społeczny pana. Wzajemna pomoc naturalna, która istniała między chłopem a panem — oparta na egoistycznych interesach każdego (chłop żeby mieć byt zapewniony dawał czynsz — pan aby mieć czynsze dochód najlepszy wówczas — musiał dbać o czynszownika by nie zmarniał i nie przepadł) — otóż te wzajemne inttersy pomocy musiały z konieczności rzeczy wytworzyć odpowiednią sobie wzajmną ety-

  1. Villemarqué opisuje śmierć jednego dobrego pana: „W pokoju umierającego była zebrana rodzina, służba, wiele chłopów. Wszyscy płakali. Pan mówi: „Ludzie moi, nie płaczcie, wiecie, że gdy zboże dojrzeje koszą je, gdy wiek przychodzi trzeba umierać. Zamilknijcie dobrzy wieśniacy, tak jak ja opiekowałem się wami — tak samo opiekować się będą wami moi synowie, nie płaczcie spotkamy się kiedyś.“