Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ruchu najusilniejszej baczności, jakby nasłuchiwał dźwięków urojonych. Nie dziw przeto, że stan jego przerażał mnie, a nawet zarażał. Czułem, jak dziwny wpływ jego fantastycznych i zaraźliwych zabobonów przenika mnie stopniowo, lecz nieodparcie.
Była właśnie noc siódma lub ósma od chwili, gdyśmy lady Magdalenę złożyli w grobowcu, — był czas bardzo późny, gdy przed udaniem się na spoczynek nocny odczułem nagle całą przemoc tych wrażeń. Sen nie chciał zbliżyć się do mego łoża. Godziny jedna za drugą mijały, mijały nieustannie. Starałem się wytłomaczyć sobie nerwowy niepokój, który się we mnie panoszył. Usiłowałem wmówić w siebie, że to, czego doznaję, zawdzięczam, jeśli nie całkowicie to częściowo, urocznym wpływom melancholijnego umeblowania komnaty oraz ciemnych poszarpanych draperyi, które, poruszane podmuchem nadchodzącej burzy, chwiały się konwulsyjnie na ścianach, szumiąc boleśnie wokół ozdób łoża.
Wszakże wysiłki moje były nadaremne, niepokonany strach przeniknął stopniowo całą moją istotę, i wreszcie trwoga bez-