Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 196.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

popłoch ogarniał wesołą gromadę, — i widziano, jak przez cały czas brzmienia kurantów najzuchwalsi — bledli, a najstarsi wiekiem i najdojrzalsi umysłem prowadzili dłonią po czole, niby w zadumie lub w gorączkowem majaczeniu. Lecz, gdy ostatnie echo zamarło, skrzydlaty śmieszek przelatał po całem zgromadzeniu. Grajkowie spoglądali po sobie i, uśmiechając się na myśl o własnej wraźliwości i nierozsądku, ciszkiem przyrzekali sobie nawzajem, że następny śpiew kurantów nie wywrze na nich podobnego wrażenia, a później — po upływie sześćdziesięciu minut, brzemiennych trojgiem tysiąców i i sześciorgiem secin sekund dopełnionej godziny, następował nowy śpiew nieodpartych kurantów i powtarzał się ten sam popłoch, ten sam dreszcz, te same majaczenia.
Wszakże naprzekór tym przerwom, orgia odznaczała się wesołością i przepychem. Upodobania księcia były zgoła osobliwe. Miał oko wprawne w dziedzinie barw i efektów. Pogardzał wszelkiem decorum mody. Jego zamiary były zuchwałe i dzikie, a pomysły olśniewały przepychem barbarzyńskim. Byli tacy, którzy go posądzali o szaleństwo. Jego dworza-