Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chowi królewskiemu. Zaśmiał się też i Hop-Frog, lecz słabym i roztargnionym śmiechem.
— Prędzej, prędzej! — naglił król niecierpliwiony — Czyż na żaden pomysł nie wpadasz?
— Usiłuję wpaść na jakiś pomysł niepowszedni wybąkał karzeł, jak nieprzytomny, gdyż wino zgoła go obłąkało.
— Usiłujesz? — wrzasnął tyran drapieżnie. — Co rozumiesz pod tem słowem? A! pojmuję... Jegomość się dąsa, jegomość jeszcze wina się napiera! Masz, żłopnij to! —
I król znowu kielich napełnił i — napełniony po brzegi — podał kulawcowi, który spozierał i dychał, jak zziajany.
— Pij, powtarzam! — gwałtował potwór — Lub na szatana!...
Karzeł wahał się... Król spurpurowiał od wściekłości. Dworzanie uśmiechali się okrutnie. Tripeta trupio blada zbliżyła się aż do siedliska monarchy i, padłszy przed nim na kolana, jęła błagać, aby oszczędził jej przyjaciela.
Tyran przez chwil kilka mierzył ją wzrokiem, osłupiały zapewne na widok takiego rozzuchwalenia. Nie wiedział, zda