Strona:PL Do swego Boga (Żeromski) 25.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta — (należy jej się tytuł «tej miary»), co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli, i zupełnie je zeźreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, pomaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania.
Nim wszakże skosztowała warcholskiego[1] mózgu i zdążyła osiągnąć t. z. tytuł do sławy, spłoszył ją nowy przybysz, co zbliżał się niespostrzeżenie, chyłkiem, podobny do dużej, szarej bestji. Nie był to wcale poetyczny szakal,[2] lecz człowiek ubogi, chłop z wioski najbliższej. Na działku, który odtąd miał należeć do niego na zawsze, znalazły się trupy, — szedł tedy zabrać je stamtąd.
Bał się srodze Moskali, to też prawie pełzał na czworakach. Paliła go żądza poucinania rzemieni i podniecała słodka nadzieja znalezienia jeszcze, pomimo lustracji[3] żołnierskiej, żelaztwa, postronków i odzieży na trupie. Stanąwszy wreszcie nad zwłokami Winrycha, począł kiwać głową i wzdychać — potem ukląkł na ziemi, zdjął kaszkiet, przeżegnał się i zmówił głośno pacierz.

Wyrzekłszy ostatnie amen, już z błyskiem pożądliwości w oczach, rzucił się przedewszystkiem do kieszeni i zanadrza i począł szukać trzosa.[4] Nic tam już nie znalazł. Obdarł tedy trupa z sukmany,

  1. Nieposłusznego, buntowniczego;
  2. zwierzę ssące, drapieżne, z rodziny psów, żywiące się padliną;
  3. lustracja = przegląd, przejrzenie;
  4. trzos = woreczek z pieniądzmi.