Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No231 part11.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się prawie wypalił... upłynęło więc sporo czasu...
Wyjął z kieszeni zegarek i spojrzał na godzinę.
— Obie skazówki stały na dwunastej.
— Południe czy północ?... — szepnął przykładając zegarek do ucha, ażeby się przekonać czy chodzi.
Zegarek szedł.
— Musi być południe... — ciągnął Fabian. — Przybyłem ta wczoraj wieczór o jedenastej... — Spałem kilka godzin!... — Zresztą żołądek mój dowodzi, że już jest późno, bo krzyczy z głodu... — No, potrzeba być filozofem?... — Jeżeli to żarty, o czem nie wątpię, to wkrótce się przecie skończą... Jeżeli przeciwnie, mam do czynienia z podstępnym wrogiem, to czekam go odważnie!... — Zacznijmy naprzód od zwiedzenia mojego zaimprowizowanego więzienia.
Uniósł lampkę i zaczął oświecać każdy kącik.
— Najzupełniejsza piwnica z okienkami zamurowanemi — rzekł. — Dla czego je zamurowano?
Czyżby w przewidywaniu, że mnie tu pewnego dnia osadzą!...
Drzwi okute blachą i bez widocznego zamku!
Wszystko to bardzo dziwne i najzupełniej niezrozumiałe!...