Przejdź do zawartości

Strona:PL Czerwony testament by X de Montépin from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1889 No230 part14.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nam tego dowody tutaj nawet... To człowiek jakich się rzadko spotyka... A panna Grand-Champ, jak się miewa?
— Zupełnie dobrze...
— Czy zawsze taka piękna?
— Piękniejsza jeszcze może.
— I zapewne zawsze smutna?
— Zawsze... pomimo starań jakiemi ją otaczają...
— O! tak musi być otoczoną staraniem... On taki dobry ten doktór!... Ale ja gadam jak stara sroka, a nie zapytam się nawet czem mogę służyć panu. Najprzód czy pan już po śniadaniu?...
— Wypiłem filiżankę czekolady na wyjezdnem i umieram poprostu z głodu.
— Czem mogę służyć panu?...
— Co jest gotowe?...
— Smażone mięso i omlet.
Doskonale... Potem porozmawiamy...
W pięć minut później Pascal zasiadł przy zastawionym stole i zajadał z wielkim apetytem.
Gospodarz tymczasem zasypywał go pytaniami to o doktora Thompsona to o Martę Grand-Champ.
Pascal odpowiadał z uprzejmością, a po chwili powiedział nagle:
— Prosiłbym pana o pewne objaśnienie...
— A co pan życzy sobie wiedzieć?